piątek, 25 stycznia 2019

FLY ME TO THE MOON

sobota, 17 listopada 2018

x

Zachary Ryder
właśc. Zachary Gideon Ryder, 22 V 1996, inżynieria mechatroniczna, chwilowo bezdomny
Przyszedł na świat jako najmłodszy z trójki synów państwa Ryderów. Najmłodszy i najmniej zainteresowany szeroko pojętą działalnością artystyczną, którą od pokoleń zajmowała się jego rodzina. Matka będąca świetną wiolonczelistką i ojciec, nauczyciel śpiewu, zdołali mu jednak wpoić dziwne zamiłowanie do fortepianu, na którym siłą rzeczy nauczył się grać tylko po to, by nikomu się tym nie chwalić. Tak samo, jak faktem, że ten Ryder, który na co dzień uczy na Wydziale Artystycznym, jest jego rodzonym, najstarszym bratem ze stopniem doktora w kieszeni. Drugi w kolejności syn Ryderów stawia swoje pierwsze poważne kroki na deskach teatru, więc on, jako zwycięzca ogólnokrajowego konkursu z robotyki, który zapewnił mu miejsce na uczelni, odciął się od rodzinnego obciążenia sztuką, borykając się aktualnie z własną pracą inżynierską. Konkursowego robota przeprogramował tak, by sam przynosił mu piwo z lodówki.
Ani odebrane tak zwane dobre wychowanie, ani nazwisko łączące go ze znanym wykładowcą, ani tym bardziej status dobrego studenta ze stypendium naukowym, nie przeszkadza mu w byciu zawsze pyskatą, czasem ironiczną, niekiedy cyniczną duszą towarzystwa. Z pewnością znasz go z niejednej studenckiej imprezy, którą rozkręcił na kampusie i z nie jednej, z której został wyrzucony za nadprogramowe awanturowanie się.
Czasem można spotkać go na korytarzach Wydziału Artystycznego, gdzie wykradając klucze od zaprzyjaźnionej pani portierki, chowa się w klasie muzycznej, dając upust swoim artystycznym zapędom, grając na fortepianie, czasem na ławce na kampusie, gdzie po prostu łapie słońce, a czasem w bibliotece, gdzie naprawdę się uczy, zwłaszcza w trakcie sesji. Z jej powodu też dwa razy do roku cierpi na bezsenność i uzależnienie od napojów energetycznych.
Wciąż uparcie twierdzi, że opuścił akademik z własnej woli, a nie pod przymusem. Wciąż nie wynagrodził starszemu bratu za lekkie zatuszowanie całej sprawy przed władzami Uniwersytetu. Wciąż jest trochę niepoważny, niekiedy irytujący, ale wciąż da się go lubić.
Upadłam na głowę zapisując się na kolejnego bloga. Niestety muszę narzucić sobie limit wątków (1/4). Witam się jednak serdecznie i zapraszam do zabawy. ACHTUNG! W odpisach trzymam się swojej kolejki, a każdy uzbrojony w cierpliwość doczeka się odpisu zwrotnego. Dziękuję za wyrozumiałość! ♥
Kontakt: wiredered@gmail.com

sobota, 1 października 2016